źrodło: Warner Music Poland

Mieszanka, do której dodać należy wyjątkowe zachowanie sceniczne Kiedisa, szybko sprawiła, że wieść o nowym, interesującym zespole z Los Angeles rozniosła się po mieście, jak również poza nim, lotem błyskawicy. Poczta pantoflowa w czasach przedinternetowych miała dużą moc.

W 1984 roku Red Hot Chili Peppers przystąpili do sesji nagraniowej debiutanckiej płyty, nazwanej tak samo, jak zespół. Za konsoletą siedział jeden z idoli muzyków, Andy Gill z brytyjskiej formacji Gang Of Four. Bębny nagrywał już nie Irons, lecz Cliff Martinez, zaś gitarę obsługiwał Jack Sherman (Slovak nie zagrał na krążku z przyczyn kontraktowych - wcześniej jego zespół What Is This? podpisał umowę z inną wytwórnią). Irons miał jednak jeszcze powrócić do składu Papryczek. Gill raczej nie wspomina sesji miło. Młodzicy z Kalifornii odnosili się do niego bez respektu i robili mu brzydkie kawały. Z debiutu pochodziły popularne w owym czasie numery Red Hot Chili Peppers, jak "Get Up And Jump" i "True Men Don't Kill Coyotes". "Była to okropna sesja, chcę ją jak najszybciej zapomnieć" - mówił na kartach biografii zespołu Dave Jerden, wtedy inżynier dźwięku, później uznany producent płyt choćby Jane's Addiction i Anthrax. Niewątpliwym plusem sesji było to, że uświadomiono Kiedisowi, że jeśli chce być dobrym wokalistą, śpiewającym jednocześnie funkowo i rockowo oraz rapującym, koniecznie musi udać się na lekcję śpiewu. Anthony na szczęście przyjął sugestię z pokorą i zrozumieniem, po czym zaczął szkolić głos.

Sukcesu komercyjnego na dużą skalę nie było. Co najwyżej lokalna popularność, która zwiększyła się w znaczącym stopniu po drugim krążku, "Freaky Styley" z 1985 roku. Album wyprodukowała legenda funku, George Clinton z Parliament i Funkadelic, a gościem był wybitny saksofonista Maceo Parker. Wśród piosenek znalazła się "If You Want Me To Stay", cover kawałka Sly And The Family Stone. Sukcesu przeliczanego na pieniądze dalej nie było, lecz muzycznie Red Hot Chili Peppers prezentowali się o wiele dojrzalej. No i do składu powrócił Hillel. Flea tak wyjaśniał powody ograniczonej siły rażenia krążka: "Byliśmy zbyt funkowi dla rozgłośni trzymanych w rękach przez białych i zbyt punkowi dla tych, którymi rządzili czarni".